Kiedy nie szukasz, wszystko czego chcesz i potrzebujesz Cię znajduje

Jest taka prawda w życiu, której Meg nie rozumiała. A może rozumiała tylko nie potrafiła zastosować? Czasami jesteśmy świetnymi teoretykami. Jak wtedy, kiedy miała 18 lat i zamarzyła, że osiągnie wszystko to, czego w jej rodzinie nie zdołali osiągnąć jej rodzice i rodzeństwo. Miała być szczęśliwa za wszystkich, mieć mnóstwo pieniędzy, wielki dom, ogromną karierę. Miała być szefem wszystkich szefów, odważnie kroczyć przez życie, nie płakać, zdobywać góry, podróżować i w ogóle być naj.

Od razu weszła do tego świata z postawą roszczeniową, bo przecież „ja wam pokażę”. Nie dość, że poukładam swoje życie, to jeszcze i wasze, ba (!) zbuduję świat na nowo. Lepiej, zgrabniej, kreatywniej. (Tak, tak Drogi Czytelniku, widzę twój ironiczny uśmieszek – i „mam tak samo jak ty”).

Meg też nie dość, że roszczeniowo, weszła do świata naiwnie. Chociaż wiedziała, że ludzie nie są doskonali, ona uważała, że każdego zdoła nawrócić – zagożałego ateistę, alkoholika, niedojrzałego młodzieńca, obgadującą koleżankę, imprezowicza, pogubioną sierotkę, czy tego, który przede wszystkim był egoistą.

Megi również myślała, że wiele tematów jest danych RAZ NA ZAWSZE. Bo przecież filmy i książki mówią o tym, że jak miłość to jedna jedyna i po grób. Że rodzice umierają w wieku naprawdę starczym więc mają ze sobą sporo czasu. Że przyjaciel to rodzina i nawet jak się pokłócimy to zostajemy ze sobą na całe życie. Że jak skończysz studia to jesteś Panem i Władcą. A w pracy to już na pewno nikt Cię nie oszuka, bo przecież umowy etc.

I w tym zamęcie pojawił się COVID, pojawiła się wojna. Po co wałaściwie? Żeby nas uziemić, odważyć i pokazać coś więcej.

Megi też myślała – abstrakcja, niemożliwe. Możliwe. Spektakularne. Zaczęła medytować, a na ostatnie urodziny wykupiła nawet kurs. Przez trzy tygodnie wylała morze łez, niemal od rana do nocy.

Jest taka prawda w życiu, której Meg nie rozumiała – kiedy Uczeń jest gotowy, pojawia się Mistrz.

Jak widać Meg była już gotowa, żeby zmierzyć się z tymi łzami w których jak się okazało nie ma nic złego. Które, jak się okazało są znakiem, że dopuszczamy do siebie emocje. A jak je dopuszczamy to już dobry znak, bo wiedzieć o emocjach, czuć je to niekoniecznie dopuszczać. I potem mamy to, co mamy. Mają też nasi bliscy.

Jest taka prawda, że jak naprawdę chcemy to mamy i wtedy się cieszymy i trochę ze zdziwieniem patrzymy na to, co mamy. I trochę ze zdumieniem Meg odkrywa to, co wiedziała jedynie w teorii, że jest tu coś więcej do zrobienia i, że życie to doświadczanie. I, że jednak Mistrz jest temu uczniowi potrzebny.

7 myśli na temat “Kiedy nie szukasz, wszystko czego chcesz i potrzebujesz Cię znajduje

  1. Paradoksalnie najgorzej jest być twardym i nie dopuszczać łez do siebie. Jak ktoś to kiedyś powiedział czy napisał, gdy zamykamy się na złe emocje, może się okazać że ostatecznie nie czujemy już nic. A myślenie, że rodzice umierają w wieku starczym to jedno, ale łudzenie się, że wcześniej coś nas przed tym ostrzeże, to dopiero naiwność. O czym niestety miałem okazję się przekonać.

    Polubienie

    1. To prawda! I bardzo współczuję. Bez ostrzeżenia – miałam podobnie. Z tymi łzami to już od maleńskości właściwie było „nie płacz” i tak gdzieś się to wgrało i wgryzło 😉

      Polubienie

      1. Dziękuję i również współczuję. Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz.
        A co do „nie płacz” to najpierw człowiek w to wierzy, a potem zamiast na chusteczki wydaje na antydepresanty.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Tak, gdy COVID nastał zrobiła się cisza na ulicach i głośno w głowie. Oto doszły wszystkie strachy, smutki i inne!
        Trzymam się i Ty też się trzymaj! Śmierć pomimo rozpaczy też da się trochę normalizować, chociaż boli to oj boli. Damy radę, nie ma opcji 😉

        Polubienie

      3. Jakoś pustką wieje na WORDPRESS. Co przeglądam konta starych znajomych to albo już nie poblikują, albo na dobre zniknęli. Mam nadzieję, że TIKTOK ich nie wciągnął 😀

        Polubienie

Dodaj komentarz