Mindfulness

Ależ dobrze wrócić do siebie po wielu miesiącach borykania się z myślami co będzie i jak będzie. Chyba każdy chociaż raz w życiu musi tak naprawdę zaszyć się w sobie i pomyśleć z serca, a nie z rozumu właściwie kim jest i po co.

Ostatnio Meg ma wiele refleksji na temat życia. Można by rzec przełomowych. Ponieważ ma teraz więcej czasu, mierzy się z wieloma tematami. Otóż okazuje się, że traumy mają wszyscy, nawet Ci bogaci. Że w życiu nie chodzi o pieniądze, ani nawet karierę. Że życie to nie znajomi, rodzina i przyjaciele, a my, nasza energia i to, co możemy z nią zrobić czyli kreować.

Znasz to uczucie kiedy masz niby wszystko, a nie masz? Wiesz jak to jest, kiedy ludzie dookoła gratulują sukcesów, mówią, że absolutnie wszystko jest fantastycznie, a ty zwijasz się z bólu i w nocy nie śpisz? Kiedy przychodzi poniedziałek, a ty wyczekujesz piątku? A kiedy przychodzi piątek i tak w sobotę myślami „jesteś w pracy”? A wiesz może co to znaczy budzić się rano i myśleć, fajnie by było na nowo zasnąć?

I ktoś rozsądnie zapytał kiedyś Meg – jak tyś się w to dziewczyno wpakowała? A ona na to: myślałam, że tak trzeba, że to jest normalne.

Ale ku uldze, że nie jest wyjątkiem przyszła do Meg znajoma z lat dawnych.

-Wiesz poznałam fanastycznego faceta. Mądry, zadbany, czuły…

-I? (bo przecież zawsze jest jakieś „i”)

-I nie chce się deklarować..Dobrze mu tak. Zabawić się i wyjechać…

-A..aa czyli to związek na odległość?

-Tak..Taki związek i nie…On powtarza „jesteśmy przyjaciółmi”.

-Masz poczucie, że się bawi?

-Nie, dlatego jeszcze go kocham, ale ta relacja nie przypomina w niczym „tradycyjnych” relacji.

-A co to znaczy? – Megi uśmiechnęła się na wspomnienie swoich koślawych relacji z Blondasem.

-Nie mamy kontaktu codziennie, nie widzimy się codziennie…Tylko jak przyjeżdża..Na chwilę..

Megi zobaczyła jak znajoma zaczyna po chwili płakać.

-Nie wiem co robię źle Meg – zachlipała. – Przecież ja tylko chcę człowieka, który potrafi..

-Tak?

-Potrafi pokazać, że to uczucie jest ważne..

-Rozmawiałaś z nim o tym?

-Tak. Powiedział, że obecna sytuacja życiowa powoduje, że nie jest w stanie nic więcej mi zaoferować.

-Przynajmniej jest konkretny.

-Co byś na moim miejscu zrobiła?

Meg przypomniała sobie jedną z głębszych myśli, przeczytanych ostatnio.

-Wiem, że zabrzmi to jak idiotyczny banał banałów, wiem, że cierpisz, wiem, że kochasz i tęsknisz i, że chciałabyś być z tą osobą i jedynym sposobem na tę sytuację jest czas. Czas i skoncentrowanie się na sobie. To pierwsza taka sytuacja?

-Że ktoś mnie chce i nie chce jednocześnie? Nie.

-Przypomnij sobie w takim razie pierwszy raz i pomyśl czy, aby nie o to teraz chodzi..

-O co Meg?

-Czy aby w tej sytuacji nie chodzi o to, aby sprawdzić jak sobie poradzisz..Czy będziesz konsekwentna, czy wiesz czego i kogo chcesz, czy bierzesz go z całym inwentarzem czy za chwilę dojdziesz do wniosku, że jednak wcale do siebie nie pasujecie. No i przede wszystkim czy w siebie wierzysz – wydaje mi się, że problemem nie jest tu związek.

-A co?

-Może twój strach?Może to, że nie wierzysz, że zasługujesz, a może, nie dopuszczasz do siebie myśli, że może faktycznie on nie jest gotowy…a ty jesteś?Czy aby na pewno jesteś gotowa? Mówisz, że nie mieliście okazji bliżej się poznać, a chcesz, żeby w ciemno on się deklarował?I ty w ciemno chcesz go brać?Na bazie czego?

-Naszych pięknych momentów..Naszej przyjaźnii, tęsknoty, czułości..

-Z tego jak i co mówisz wynika, że…taki związek ma spowodować, żebyś TO TY SIEBIE CHCIAŁA, ZAKAACEPTOWAŁA, POKOCHAŁA, a nie czekała, że zrobi to ktoś inny. Jeżeli dojdziesz do wniosku, że kochasz bądź pewna, że ta miłość przyjdzie.

-Mówię jak desperatka co?

-Nie. Mówisz jak osoba, która cierpi, ale nie dlatego, że związek nie idzie tam, gdzie chcesz, a dlatego, że Ci się wydaje, że „stare wróciło”. Ego jest urażone…

-Bardzo!

-Znam to uczucie. Ego wiele razy podpowiadało mi”daj spokój, nie zasługujesz, nie uda się, nie jesteś nic warta. SPÓJRZ NA SIEBIE. Jesteś słaba i nikt cię nie chce”

Znajoma spojrzała na nią z niedowierzaniem.

-I zaczęłam nad sobą pracować. Modlić się, spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu. Otaczałam się ludżmi wesołymi i ciekawymi świata. Zaczęłam się uśmiechać i nie użalać. Zaczęłam też mieć swoje pasje…

-I?

Meg się uśmiechnęła.

-I z miłością się ułożyło tylko z pracą zaczął się chaos.

-Znowu Ego?

-Tak. Że muszę tylko na sobie polegać, że każdy projekt to bitwa, że muszę wszystko akceptować, bo przecież to nie moja firma. Że muszę pracować z ludźmi z którymi nie chcę pracować. Zaczęłam się poważnie martwić o siebie, swoje zdrowie. Krzyczałam z bólu. I oczywiście Ego mówiło „jesteś słaba”…

-A co na to Blondas?

-Widział, że cierpię. Ze mną jest ten problem, że muszę zderzyć się ze ścianą po swojemu.

-No, ale teraz w twoim stanie…

-To się działo przed, ale mimo wszystko bardzo boleśnie doświadczyłam tematu „praca”.

-Ech każdy ma jakieś swoje trudy.

-Absolutnie każdy. W mniejszym lub większym natężeniu, dlatego bardzo serdecznie polecam Ci medytację. Uspokaja myśli, odpręża umysł. Już parę oddechów potrafi przynieść ulgę, pomóc. Nie wiedziałam właściwie co to jest, ale w Internecie zaczęłam szukać i okazało się, że wiele osób teraz medytuje. Ktoś powie „moda”, a ja powiem daj nam losie więcej spokojniejszych ludzi. Medytacja zadziała tylko wtedy tak naprawę, kiedy to, co robimy będzie w zgodzie z tym kim i jacy jesteśmy. Tylko dopuśćmy do siebie siebie. Nie udawajmy, jeżeli coś nam nie pasuje. Nie udawajmy, że się nie boimy. Nie zduszajmy w sobie emocji, bo one wyjdą i tak, a to w postaci chorób, a to w postaci głupich działań…

-Piękne.

Dla wszystkich, którzy czują się zagubieni…